Poniżej przedstawiamy w języku polskim kluczowe tezy oraz wątku z raportu.
Oryginalne wersje analitycznego opracowania można znaleźć pod linkami:
EN – Ukraine’s Energy Sector During the War: Current Situation and Prospects
UA – Українська енергетика під час війни: актуальний стан і перспективи
W wyniku wojny Ukraina utraciła znaczną część swojego potencjału przemysłowego i rolnego. Chodzi nie tylko o fizyczne aktywa zniszczone przez agresora, ale także o przerwane łańcuchy gospodarcze i utratę kapitału ludzkiego. Krajowa energetyka, podobnie jak inne gałęzie przemysłu, poniosła poważne straty. Jednak w przeciwieństwie do takich branż, jak przemysł maszynowy, metalurgia, przemysł obronny, lotniczy czy stoczniowy, energetyka ma duże szanse na szybkie odrodzenie.
Kluczową rolę odgrywa tu wysoki popyt Unii Europejskiej na energię elektryczną. W warunkach wysokich cen na europejskim rynku energii UE jest zainteresowana dostawami stosunkowo taniej energii. Dlatego po zakończeniu wojny wsparcie finansowe i inwestycje z Zachodu będą skierowane przede wszystkim na odbudowę energetyki.
Należy wyraźnie podkreślić, że inwestowanie w takie sektory, jak przemysł maszynowy, metalurgia czy lotnictwo, nie stanowi priorytetu dla UE. Doświadczenia innych państw, które przechodziły proces przygotowań do członkostwa, pokazują, że partnerzy zachodni nie są skłonni wspierać rozwoju przyszłych konkurentów na rynkach wysokich technologii. Ich inwestycyjne priorytety są zwykle skoncentrowane na infrastrukturze, rolnictwie i energetyce. Rozwój sektorów wysokotechnologicznych pozostaje zadaniem wyłącznie rządu krajowego.
Potwierdza to praktyka: UE już teraz aktywnie wspiera Ukrainę w procesie integracji z europejskim rynkiem energii elektrycznej, i to jeszcze przed zakończeniem wojny. Tymczasem znaczących inwestycji w inne sektory gospodarki można się spodziewać dopiero po jej zakończeniu.
Interesy UE są pragmatyczne i jasne: zapewnić stabilne i dostępne ceny energii dla własnej gospodarki. Dla władz ukraińskich integracja z rynkiem energii elektrycznej ma jednak inne uzasadnienie — eksport energii traktowany jest jako ważne źródło napływu waluty, przeznaczonej na finansowanie szerokiego zakresu wydatków, w tym motywowanych politycznie.
Rekordowe dochody z eksportu energii elektrycznej już skłoniły rząd do przeznaczenia części środków na własne cele. Między innymi:
na eksporterów nałożono obowiązki specjalne związane z utrzymaniem taryf poniżej poziomu rynkowego;
władze zamierzają rozszerzyć możliwości wykorzystania przychodów „Ukrenerho”, gromadzonych na specjalnym rachunku ze sprzedaży dostępu do międzysystemowych połączeń energetycznych.
Obecnie zgodnie z prawem środki te mogą być przeznaczone wyłącznie na rozwój infrastruktury energetycznej. Rozważane są jednak zmiany, które pozwolą na ich szersze wykorzystanie.
W czasie wojny taka polityka wydaje się uzasadniona, jednak istnieje ryzyko, że utrzyma się również później. Klasycznym przykładem jest tranzyt rosyjskiego gazu: przez 30 lat ogromne dochody z tego źródła nie zostały wykorzystane na transformację strukturalną gospodarki, lecz przeznaczano je na cele polityczne bądź były zwyczajnie rozkradane. Prawdopodobieństwo, że podobny scenariusz powtórzy się z dochodami z eksportu energii elektrycznej, jest wysokie.
Ponadto orientacja na maksymalizację eksportu nieuchronnie spowoduje wzrost cen energii na rynku wewnętrznym do poziomu europejskiego. Dla gospodarstw domowych będzie to częściowo rekompensowane dzięki redystrybucji przychodów z eksportu, natomiast przemysł znajdzie się w gorszej sytuacji ze względu na znacznie wyższą energochłonność produkcji w porównaniu z konkurentami europejskimi.
Dodatkowym ryzykiem jest możliwy spadek przychodów państwa z eksportu w przypadku manipulacji systemem aukcji na rozdział mocy przesyłowych. Jeśli największy prywatny producent zdoła ograniczyć konkurencję, wpływy „Ukrenerho” zmaleją, a ogólny efekt dla gospodarki będzie negatywny.
Podsumowując: energetyka rzeczywiście może stać się lokomotywą rozwoju gospodarczego Ukrainy w nadchodzących dekadach. Jednak nadmierna koncentracja na eksporcie energii elektrycznej grozi deformacją gospodarki i polityki.
Wojna znacząco osłabiła wpływy oligarchów. Część z nich już utraciła swoje pozycje, inni wciąż dysponują większym zapasem wytrzymałości, jednak ogólny trend jest jasny — ich majątki i polityczne znaczenie maleją. Podczas gdy państwo może liczyć na pomoc międzynarodowych partnerów w odbudowie zniszczonych aktywów, oligarchom znacznie trudniej będzie znaleźć źródła finansowania. Gospodarka ukraińska, która wcześniej stanowiła dla nich źródło bogacenia się, nie jest już w stanie zapewnić im takich możliwości, niezależnie od tego, jakie nowe mechanizmy korupcyjne będą tworzyć.
Oczywiście ich wpływ jeszcze całkowicie nie zniknie. Nadal będą mogli kontaktować się z władzami, przekupywać polityków, promować swoich ludzi na kluczowe stanowiska czy lobbować korzystne dla siebie decyzje. Jednak nie będzie to już systemowa kontrola nad instytucjami państwa, jak miało to miejsce w poprzednich dekadach.
ograniczone zasoby finansowe. Większość oligarchów zmuszona będzie skoncentrować się na własnym przetrwaniu. Dysponują oni ogromnymi wewnętrznymi i zewnętrznymi długami, co znacząco ograniczy ich budżety na polityczne projekty;
nietolerancja społeczna. Ukraińskie społeczeństwo staje się coraz aktywniejsze w procesach państwowotwórczych. Korupcyjne powiązania polityków z wielkim biznesem nie pozostaną bez reakcji i nadzoru opinii publicznej;
status kandydata do UE. To nie tylko pomoc we wdrażaniu europejskich standardów, ale także ścisła zewnętrzna kontrola. Zachodni partnerzy, którzy dziś przeznaczają ogromne środki na wsparcie Ukrainy, będą bacznie obserwować, by państwo nie wróciło do oligarchiczno-korupcyjnego modelu politycznego.
W rezultacie klasa oligarchów stopniowo tracić będzie swoją siłę.
Jednocześnie na pierwszy plan wysuną się korporacje państwowe, które nawet w czasie wojny gromadzą znaczące zasoby finansowe. Z dużym prawdopodobieństwem ich rozwój będzie przypominał ewolucję oligarchicznych konglomeratów z przeszłości.
Model oligarchiczny, który ukształtował się na Ukrainie w latach 1990–2000, miał wyraźny schemat:
najpierw przejęcie aktywów w kompleksie górniczo-hutniczym;
następnie, dzięki korzystnej koniunkturze, akumulacja przychodów walutowych;
dalsza dywersyfikacja w bardziej dochodowe sektory gospodarki;
przejęcie mediów oraz finansowanie projektów politycznych.
Wojna de facto zakończyła ten etap. Rozpoczął się nowy cykl, w którym podstawowym elementem stają się konglomeraty państwowe.
Kluczowym czynnikiem jest wzmocnienie instytucji państwowych. Kontrola nad organami władzy może dziś zapewnić wpływy porównywalne z miliardowymi majątkami. W związku z tym nowa generacja ambitnych graczy koncentruje się nie w sektorze prywatnym, lecz wokół korporacji państwowych. Ich celem nie jest stworzenie własnego „SCM”, ale raczej ukraińskiego „Gazpromu”.
Biorąc pod uwagę, że najbardziej dochodową gałęzią gospodarki w najbliższych latach będzie energetyka, to właśnie tutaj powstaną największe konglomeraty państwowe. Należeć do nich będą:
Naftohaz Ukrainy (НАК «Нафтогаз України»),
Enerhoatom,
Ukrenerho,
być może także „Energetyczna Spółka Ukrainy”, którą planuje się przekształcić w kolejną dużą strukturę.
Już dziś najpotężniejszy konglomerat formuje się na bazie Naftohazu. Spółka otrzymała szereg nowych aktywów i wzmocniła swoje pozycje nie tylko w sektorze energetycznym, ale również w polityce. Projekt jest aktywnie wspierany przez prezydenta i jego najbliższe otoczenie, które dąży do centralizacji zasobów w celu realizacji interesów państwowych oraz własnych.
Prezydent Wołodymyr Zełenski zawsze był zwolennikiem wielkoskalowych struktur i megaprojektów — od „Wielkiej Budowy” po plany wpływu na ceny paliw, gazu i energii elektrycznej. Nie mając skutecznych narzędzi administracyjnych, postawił na rozwój silnych korporacji państwowych, które miałyby równoważyć rynek i stabilizować ceny.
Jego sojusznikiem został Jurij Witrenko, również zwolennik wzmacniania roli podmiotów państwowych. W warunkach wojny jego pozycja dodatkowo się umocniła: realizuje on wiele zadań zlecanych przez Kancelarię Prezydenta, nierzadko wykraczających poza kompetencje samego Naftohazu.
W efekcie Naftohaz przekształca się w konglomerat wielobranżowy:
rozwija segment obsługi odbiorców końcowych,
zajmuje się importem i handlem paliwami,
uczestniczy w handlu energią elektryczną,
przejmuje aktywa oligarchów.
Nie można wykluczyć, że w najbliższym czasie spółka uzyska kontrolę nad Ukrnaftą i Ukrtatnaftą, a także stanie się aktywnym graczem na rynku energii elektrycznej.
Po wojnie to właśnie korporacje państwowe będą jednymi z nielicznych stabilnych finansowo struktur. Umożliwi im to przejmowanie nowych aktywów oraz wypieranie osłabionych przedsiębiorstw prywatnych.
Z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że pod koniec kadencji Zełenskiego Ukraina znajdzie się w nowej rzeczywistości politycznej: kluczowymi graczami w wyborach prezydenckich staną się ugrupowania powiązane z wielkimi korporacjami energetycznymi państwa.
Wojna znacząco zmieniła strukturę ukraińskiej energetyki, przede wszystkim w wyniku utraty kontroli nad Donbasem i częścią terytoriów południowych. Ukraina faktycznie straciła już trzy duże elektrownie cieplne (TES) oraz kilka lokalnych elektrociepłowni (TEC). Równocześnie, wraz z utratą większości obwodu ługańskiego i donieckiego, kraj utracił dostęp do głównych źródeł węgla energetycznego.
Jeśli kontrola nad tymi terenami (w tym nad zarządem kopalń „Pokrowskie”, które agresor określa jako priorytetowy cel) zostanie całkowicie utracona, ukraińska energetyka węglowa dozna krytycznego ciosu. Zostanie bowiem odcięta od najtańszej i najlepszej jakościowo bazy surowcowej. Węgiel zachodnioukraiński znacząco ustępuje donbaskiemu pod względem kluczowych parametrów.
Odbudowa energetyki węglowej do poziomu sprzed wojny nie będzie ani możliwa, ani ekonomicznie uzasadniona. Dodatkowym czynnikiem jest przyszłe członkostwo Ukrainy w UE, gdzie rozwój tego segmentu nie jest akceptowany. Choć ograniczenie roli energetyki węglowej przyniesie pewne negatywne skutki (zwłaszcza dla związanych z nią grup biznesowych), w długoterminowej perspektywie będzie to korzystna zmiana. UE dąży bowiem do neutralności węglowej, a Ukraina, wchodząc do wspólnoty, będzie zobowiązana do podobnych działań i stopniowego ograniczenia węgla w energetyce.
Najbardziej destrukcyjnym skutkiem rosyjskiej agresji okazał się upadek sektora odnawialnej energii. Jeszcze niedawno był to najbardziej dynamiczny segment. Pomimo że jego rozwój był kosztowny dla budżetu państwa, „zielona” energetyka odgrywała istotną rolę: w 2021 roku jej udział w produkcji energii elektrycznej sięgał około 13%.
Obecnie produkcja spadła niemal o połowę. Trudno dokładnie ocenić skalę strat: znaczna część elektrowni znalazła się na terenach okupowanych, część została zniszczona lub zdemontowana, inne wyłączono z powodów ekonomicznych bądź technicznych. Stan techniczny wielu obiektów pozostaje nieznany.
Dodatkowym ciosem było ograniczenie wsparcia państwowego. Z powodu braku środków w marcu 2022 roku Ministerstwo Energetyki wprowadziło limity wypłat w ramach tzw. „zielonej taryfy” — od 15% dla elektrowni słonecznych do 60% dla producentów bioenergii. Później stawki nieco podniesiono, ale nadal są one minimalne (średnio około 20% tego, co teoretycznie powinni otrzymywać producenci).
Według ocen uczestników rynku, ponad połowa firm jest w stanie pokrywać swoje koszty nawet w obecnych warunkach. Jednak główny problem to załamanie pozytywnej dynamiki rozwoju. Po zakończeniu wojny sektor odnawialnej energii osiągnie najwyżej 40–45% mocy sprzed wojny, a nowe projekty nie będą realizowane przez co najmniej 5 lat — ze względu na bariery biurokratyczne i ryzyko inwestycyjne.
Choć rząd oficjalnie deklaruje plany budowy 7,1 GW nowych mocy w OZE, w praktyce ani władze, ani prywatni inwestorzy nie są zainteresowani szybkim rozwojem sektora. Dla państwa „zielona taryfa” to ogromne obciążenie finansowe, a dla biznesu pojawienie się nowych podmiotów oznaczałoby pogłębienie problemów z wypłatami. W rezultacie perspektywy rozwoju alternatywnej energetyki pozostają niejasne, a jej „złoty czas” dla Ukrainy, niestety, już minął.
Duże zmiany zaszły również na rynku paliw płynnych. Obecnie jest on niemal całkowicie zależny od importu. Deklaracje władz o odbudowie krajowego przemysłu rafineryjnego mają raczej charakter polityczny niż realny.
Powody są następujące:
1. Nowa logistyka. W czasie wojny ukształtowały się trwałe kanały dostaw z UE. Moce europejskich rafinerii są wystarczające, by pokryć zapotrzebowanie Ukrainy. Taki model z dużym prawdopodobieństwem utrzyma się na długo.
2. Ograniczone grono potencjalnych graczy. Odbudowa rafinerii byłaby interesująca jedynie dla tych, którzy kontrolują wydobycie ropy w Ukrainie lub mają stabilny dostęp do surowca. To grupa „Prywat” oraz Naftohaz. Jednak ich interesy są sprzeczne, co uniemożliwia kompromis w sprawie odbudowy rafinerii w Krzemieńczuku.
3. Kontekst europejski. UE konsekwentnie zmierza do rezygnacji z silników spalinowych w transporcie. Choć benzyna i diesel całkowicie nie znikną, ich zużycie będzie gwałtownie spadać w ciągu najbliższych 10–15 lat. To doprowadzi do nadwyżki mocy rafineryjnych w samej UE, co czyni budowę nowych zakładów w Ukrainie nieopłacalną.
4. Ekonomiczna nieopłacalność. Nowoczesna rafineria wymaga gwarancji dostępu do dużej ilości surowca oraz stabilnego popytu na co najmniej 30 lat. Ukraina nie spełnia tych warunków: zasoby ropy się kurczą, koszty wydobycia rosną, a po wejściu do UE popyt na paliwa będzie systematycznie spadał.
W związku z tym odbudowa pełnoskalowego przemysłu rafineryjnego w Ukrainie wydaje się mało prawdopodobna. Zamiast tego kraj powinien skoncentrować się na integracji z nowoczesnymi trendami globalnymi, związanymi z przechodzeniem na transport elektryczny oraz redukcję wykorzystania paliw kopalnych.
Monitorowanie zmian instytucjonalnych w Europie Środkowo-Wschodniej: Raport dla inwestorów
Аnalityczne badanie
Powojenna odbudowa Ukrainy: oczekiwania, plany i strategie partnerów międzynarodowych
Аnalityczne badanie
Tendencje i prognozy rozwoju przemysłu w CEE: raport analityczny
Аnalityczne badanie